„Konflikt interesów- może dotyczyć interesów rzeczowych, proceduralnych, psychologicznych. Związany jest z zablokowaniem realizacji potrzeb wynikających ze współzależności między ludźmi”.
Konflikt interesów w organizacjach pozarządowych na przykładzie fundacji
Podejmując temat konfliktu interesów w organizacji pozarządowej musimy rozważyć go na kilku płaszczyznach. Możemy potraktować go jako element sporu etycznego, dotyczącego etyki sprawiedliwości społecznej, oraz jako element etyki indywidualnej, choć wyznaczenie granicy pomiędzy tymi dwoma elementami jest niezmiernie trudne, o ile nie niemożliwe.
Etyka sprawiedliwości społecznej mówi nam o sposobach i warunkach zapewnienia formom zbiorowym (np. danym instytucjom) ich sprawiedliwego funkcjonowania zarówno wewnątrz instytucjonalnego, jak i we współpracy z innymi podmiotami, tak, aby oba te działania były moralnie uzasadnione i właściwe. Taki rodzaj etyki dąży do moralnego ideału szeroko pojętego zbiorowego funkcjonowania społecznego ludzi.
Etyka indywidualna człowieka zaś to jego osobiste, wewnętrzne przeświadczenie o tym, co jest dobre, a co złe i jak należy postępować w zgodzie ze sobą. Na wykształcenie w sobie danej normy etycznej wpływa nasze wychowanie, rodzina, wzorce i normy kulturowe w jakich wyrośliśmy.
Trudno zatem postawić granicę pomiędzy tymi pojęciami, albowiem trudno zapewnić w organizacji pozarządowej pożądane ze względu na aspekt moralny i etyczny zachowania jej członków, dotyczące codziennego, wspólnego funkcjonowania na rzecz jej rozwoju, gdy pojedyncze osoby kierują się odmiennymi od założonych wzorcami etycznymi. Oba te pojęcia etyki potrafią na siebie wzajemnie wpływać i podporządkowywać decyzje w jednym wymiarze, od kontekstu lub stanu rzeczy w drugim wymiarze.
Jakiekolwiek więc działanie w sytuacji rzeczywistego konfliktu interesów godzi w każdą instytucję na gruncie jej pozytywnego wizerunku, co w przypadku organizacji takich jak fundacje, jakich głównym celem są działania społeczne, może mieć konsekwencje szczególnie dotkliwe. Fundacje bowiem, są bytami prawnymi o jakich można powiedzieć, iż są instytucjami zaufania społecznego. Nie działają dla zysku, a ich celami są cele społecznie i/lub gospodarczo użyteczne.
To odróżnia je od stowarzyszeń, jakich cele mogą być nierealne i niemożliwe do wykonania. Stowarzyszenia mogą działać ponadto w interesie swoich członków (np. Stowarzyszenie Neurochirurgów, Stowarzyszenie Wielbicieli Zabytkowych Samochodów, Stowarzyszenie Osób z Celiakią itp.) Stowarzyszenie może mieć też niczym nieograniczoną liczbę członków różnego rodzaju (zwykłych, wspierających, honorowych, nadzwyczajnych itp.), figurujących wyłącznie w dokumentacji wewnętrznej danego stowarzyszenia.
Fundacja natomiast jest formą prawną, w jakiej nie występuje pojęcie członkostwa, członków posiadają jedynie jej organy powołane przez fundatora/fundatorów (zarząd, rada itp.) i wszystkie te osoby figurują w Krajowym Rejestrze Sądowym wraz z nr PESEL. Jest to więc całkowita transparentność, jeśli chodzi o zasoby kadrowe, tworząca większe społeczne zaufanie do fundacji, w porównaniu do stowarzyszeń.
Kiedy mówimy o konflikcie interesów?
O klasycznym konflikcie interesów możemy mówić, gdy społeczna odpowiedzialność i dobrze pojęty interes instytucji (w danym przypadku fundacji) zaczyna kolidować z prywatnym interesem osób kierujących daną jednostką (fundacją). Innymi słowy- gdy fundacja jako byt prawny, lub osoba ją reprezentująca, jest zmuszona w wyniku okoliczności różnego rodzaju (działań własnych, cudzych, zależnych od niej, bądź nie) do decyzji, których podjęcie na korzyść podmiotu, wobec jakiego posiada zobowiązania, działa na niekorzyść drugiego podmiotu (lub osoby), wobec jakiej również posiada zobowiązania.
Konflikt interesów to również działanie w interesie własnym, osoby bliskiej, trzeciej, lub instytucji, które co do zasady stoją w opozycji do interesu publicznego. Ma on również miejsce wówczas, gdy zachodzi obawa o ewentualny konflikt interesów, że np. osoba reprezentująca fundację może w przypuszczeniu przedkładać korzyści prywatne, przed korzyściami dla bytu, jaki reprezentuje i w domniemaniu winna działać na jego korzyść. Najprościej rozumiany konflikt interesów, można określić jako „bycie sędzią we własnej sprawie” (iudex in causa sua), czy inaczej jako „przyznawanie samemu sobie” (dóbr, korzyści etc.).
Konflikt interesów, gdy się pojawia, nie jest sam w sobie czymś niewłaściwym. W świecie globalnym, w jakim funkcjonujemy i piastujemy różne stanowiska, jest czymś co w określonych okolicznościach musi nastąpić prędzej czy później. Istotą sprawy jest to, jak go rozwiążemy, zapobiegając jednocześnie jego powtórzeniom i mutacjom w konkretnych okolicznościach.
Posłużmy się przykładem:
Prezes zarządu fundacji zostaje jednocześnie wybrany posłem na Sejm RP. Nie mogąc pobierać dwóch równoległych pensji, rezygnuje z uposażenia należnego prezesowi zarządu, pozostawiając sobie znacznie wyższą pensję sejmową. Oświadcza więc, że stanowisko prezesa zarządu pełnić będzie w fundacji społecznie. I na tym mógłby być koniec. Stanowiłoby to bowiem wybrnięcie z konfliktu interesów, jeśli chodzi o kwestię uposażenia. Jednak jako prezes zarządu postanawia wprowadzić diety za posiedzenia zarządu, które sam również pobiera, wyrównując sobie tym samym utraconą pensję. Wyrównuje ją także biorąc różnego rodzaju faktury na fundację, za zakupy, jakie uznać można za prywatne-książki, taksówki, obiady w restauracji, podróże.
Wszystko jest udokumentowane i opisane, jako wydatki tematycznie związane z profilem prowadzonej przez siebie fundacji. Jednak sytuacja taka nie jest transparentna, a jej ocena moralna nie może być poprawna. I o ile w przypadku poszczególnych zakupów można jeszcze próbować polemizować, o tyle wprowadzenie diet za posiedzenia zarządu, jakiemu się przewodniczy na zasadzie społecznej, budzi uzasadniony sprzeciw i negację.
Jest to klasyczny przykład konfliktu interesów na zasadzie stanowienia we własnej sprawie, czyli postępowanie osoby, jaka oprócz wynikającego z pełnionej funkcji interesu publicznego, reprezentuje także swój interes prywatny, przyznając samemu sobie określone dobra.
Innym przykładem tego rodzaju będzie przykład, gdy prezes organizacji jaka przydziela granty mniejszym organizacjom jest również prezesem organizacji, jaka się o te granty ubiega. Dotacja zostaje przyznana i aby uniknąć sytuacji, w której sam ze sobą musiałby zawrzeć niedozwoloną umowę zarówno przekazania jak i przyjęcia pieniędzy, upoważnia do jej podpisania innych członków zarządu.
Posłużmy się także innym przykładem: fundacja składa wniosek o dotację do instytucji grantodawczej. Przy pierwszej weryfikacji wniosków pod kątem ich zgodności z wymogami formalnymi, członek komisji weryfikacyjnej odnajduje błąd. Ponieważ z przewodniczącym rady nadzorczej fundacji pozostaje od lat w bliskiej przyjaźni, potajemnie przekazuje wadliwy wniosek do poprawki i wymienia egzemplarz z błędem na wersję prawidłową. W toku dalszego procedowania, przyznaje temu wnioskowi najwyższą ilość punktów, namawiając do tego pozostałych członków komisji, dzięki czemu wniosek rozpatrzony jest pozytywnie i fundacja uzyskuje dotację. Od przewodniczącego rady fundacji otrzymuje za to gratyfikację, czyli łapówkę. Żeby jednak proceder mógł dojść do skutku, musi zaistnieć w tym wypadku szereg połączeń. Przewodniczący rady za porozumiem pozostałych członków i jej i zapewne zarządu uzgadnia wysokość łapówki, oraz jej źródło (być może wrzucona zostanie w tzw. koszty fundacji), zaś członek komisji za poparcie owego wniosku, „odwdzięcza” się pozostałym członkom komisji poparciem „ich” wniosków. Jest to typowy przykład formy konfliktu interesów, jaki uznać możemy za swoistą krzyżówkę, albowiem nie stanowi ona klasycznego stanowienia we własnej sprawie, jest natomiast „bezprawnym (nieuprawnionym) wpływaniem”, a więc jedną z jego postaci. W „pierwszej linii” tego konfliktu zaangażowane były dwie osoby pełniące funkcje publiczne (członek komisji i przewodniczący rady), zaś interes (dotacja) był jeden.
Pokażmy teraz przykład odwrotny, z jedną osobą pełniącą funkcję publiczną i dwoma interesami. Fundacja posiada duży kapitał z jakiego przydziela granty innym, mniejszym organizacjom pozarządowym. Głos decydujący w kwestii komu przypadnie dotacja i w jakiej wysokości, należy do prezesa jej zarządu. Jeden z wniosków złożyło stowarzyszenie, jakiego prezes jest synem wybitnego lekarza w konkretnej dziedzinie, posiada szerokie kontakty, możliwości i prywatną klinikę. Żona prezesa fundacji przyznającej granty jest zaś ciężko chora a pobyt w tak renomowanej klinice pod opieką najlepszych specjalistów jest dla niej wielką szansą na poprawę zdrowia. Interes nr 1 to dotacja, interes nr 2 –leczenie.
Konflikt interesów może także pojawić się na tle dobrze znanego w przestrzeni publicznej łapownictwa. Polega ono na wręczaniu, braniu lub żądaniu korzyści majątkowej lub osobistej i klasyfikuje się na łapownictwo bierne, tzw. sprzedajność (przyjmowanie przez osobę pełniącą funkcję publiczną korzyści majątkowych, osobistych, lub ich obietnic), oraz czynne, tzw. przekupstwo (udzielenie osobie będącej funkcjonariuszem publicznym korzyści majątkowej, osobistej, lub jej obietnicy).
Jak radzą sobie organizacje
Istnieją pewne regulacje prawne dotyczące konfliktu interesów w organizacjach pozarządowych, jednak dotyczą one wąskiej sfery – zakazują bowiem osobom zajmującym kierownicze stanowiska państwowe i samorządowe bycia członkami zarządów fundacji prowadzących działalność gospodarczą, lub regulują kwestie organizacji posiadających status pożytku publicznego. Ogromna większość fundacji działa jednak bez działalności gospodarczej, niewielka ich liczba prowadzi także działalność odpłatną. Niektóre sfery regulują postanowienia zawarte na szczeblach lokalnych, typu: samorząd-organizacje pozarządowe, samorząd-federacja, samorząd-partnerstwo, bądź też inne organy administracji publicznej. Są także dyrektywy dotyczące poszczególnych programów finansowych, zarówno państwowych jak i zagranicznych. Brak jest jednak dostatecznych uregulować prawnych, a debaty jakie mają miejsce w tym temacie w gronie samych podmiotów trzeciego sektora nie wyczerpują potrzeby uporządkowania tego – kluczowego z punktu widzenia zaufania społecznego, zagadnienia.
Niestety konflikt interesów nie posiada w polskim systemie prawnym odpowiedniej definicji, większość uregulowań w prawie (zarówno polskim jak i zagranicznym) dotyczy zjawiska korupcji, które to, choć związane z konfliktem interesów bardzo często, nie jest jednak z nim tożsame w najmniejszym choćby stopniu.
Wydaje się więc, że instytucje prawodawcze i legislacyjne niejako pomijają i lekceważą fakt, iż odpowiednie zdefiniowanie pojęcia konfliktu interesów stanowiłoby słuszny punkt wyjścia dla wprowadzania porządku w odpowiednich przepisach. Zastosowanie odpowiedniej polityki zarządzania konfliktem interesów stanowiłoby odpowiednią płaszczyznę do walki z korupcją, łapówkarstwem, nieetycznymi zachowaniami itd. Oczywiście zjawiska te nie dotyczą jedynie sfery pozarządowej, natomiast uporządkowanie pojęć, zredefiniowanie niektórych i odpowiednie akty prawne (w tym międzynarodowe), uwzględniające specyfikę tego zjawiska w tym sektorze, znacząco wpłynęłoby na poziom zaufania społecznego, a co za tym idzie na lepszą jakość i odbiór działań organizacji, uważanych za instytucje tzw. zaufania publicznego.
O ile kwestia stowarzyszeń nie jest w 100% przypisana do bycia instytucją tzw. publicznego zaufania, bowiem powołać je można także do celów nierzeczywistych i niemożliwych do realizacji (Stowarzyszenie Latających Muchomorów, Stowarzyszenie Umarłych Poetów, Stowarzyszenie Poszukiwaczy Krasnoludków), to fundacja, jako podmiot działający dla celów społecznie użytecznych, takie zaufanie powinna budzić.
Wiele fundacji wprowadza więc pewne rozwiązania na własną rękę, tworząc np. Kodeksy Dobrych Praktyk, czy wypracowując i spisując zasady działań, kodeksy etyczne wspólnie z pracownikami, biorąc pod uwagę kwestie etyczne i ogólnie pojętej uczciwości. Konflikt interesów bowiem pojawić się może zawsze, szczególnie zaś tam, gdzie stykają się ze sobą trzy sektory – pozarządowy, administracji publicznej i biznesowy. Jest to dobre rozwiązanie, choć tymczasowe i niewystarczające w dłuższej perspektywie. Kształtuje jednak dobre nawyki, uwypukla pewne zjawiska i kwestie, kreuje postawę etyczną, jaka przeciwstawia się niemoralnym i nieetycznym zachowaniom i decyzjom.
Konflikt interesów w zetknięciu administracji publicznej i organizacji pozarządowych
W tym wypadku najbardziej spotykaną formą konfliktu interesów jest przyznawanie różnego rodzaju dóbr publicznych organizacjom, w których organach zasiadają, bądź związane są w jakikolwiek inny sposób osoby mające wpływ na przyznawanie tych dóbr. Najczęściej dobrami tymi są dotacje finansowe, ale może to być także np. bezpłatne użyczenie siedziby dla organizacji, bądź przestrzeni publicznej na organizację jakiegoś wydarzenia, festiwalu, pikniku itp.
Ponieważ potencjalnie każda osoba pełniąca funkcję publiczną (urzędnik, polityk, samorządowiec) bardzo często może stykać się z sytuacjami, jakie na pierwszym miejscu stawiają dobro ogólne, publiczne (społeczne, państwowe), a jednocześnie z drugiej strony wynikać z nich mogą sytuacje, stwarzające okazje do skorzystania z interesu własnego (rozumianego także jako interes znajomych, rodziny, zaprzyjaźnionej fundacji), pozostawanie w sytuacji takiego konfliktu może być więc stanem naturalnym. Praktyka jednak mówi, że niezmiernie rzadkie są przypadki, w których pracownik organu publicznego informuje pracodawcę zaistniałym konflikcie interesów, a ten z kolei korzysta z możliwości jakie daje Kodeks postępowania administracyjnego, który mówi, że „pracownik organu administracji publicznej podlega wyłączeniu od udziału w postępowaniu w sprawie, w której jest stroną albo pozostaje z jedną ze stron w takim stosunku prawnym, że wynik sprawy może mieć wpływ na jego prawa lub obowiązki oraz w której był świadkiem lub biegłym albo był lub jest przedstawicielem jednej ze stron, albo w której przedstawicielem strony jest np. małżonek oraz krewny i powinowaty do drugiego stopnia bądź osoba związana z nim z tytułu przysposobienia, opieki lub kurateli (art. 24 KPA)”.
Problem ten dotyczy także różnego rodzaju grup roboczych, komitetów monitorujących, czy innych ciał społecznego dialogu, jakie mają wpływ na finansowanie działań trzeciego sektora.
Obecnie struktura administracji publicznej oraz samorządowej staje się coraz bardziej skomplikowana, szczególnie pod kątem współpracy z sektorem pozarządowym. Wymaga to więc monitorowania ew. konfliktów interesów, analizy tego zjawiska, a przede wszystkim pracy nad skutecznymi mechanizmami zabezpieczającymi przed skutkami tego zjawiska.
Aby podjąć z tym walkę, działaniami administracji publicznej powinna kierować bezstronność, która winna być szczególnym punktem na liście obowiązków urzędniczych, oraz działanie dla dobra publicznego. Jednak póki instytucje ustawodawcze nie stworzą odpowiednich ram prawnych, definiując pojęcie konfliktu interesów zarówno w sferze publicznej, jak i pozostałych (pozarządowej, prywatnej, majątkowej, politycznej), trudno mówić o skutecznym przeciwdziałaniu tym zjawiskom, albowiem nikłe obecne regulacje w tym zakresie są niewystarczające, zaś legalna definicja konfliktu interesów w polskim systemie prawnym nie istnieje.
- 9, pkt. 2 Kodeksu Etyki Pracowników Urzędu miasta stołecznego Warszawy mówi:
„Pracownik Urzędu podczas wykonywania swoich obowiązków jest bezinteresowny i bezstronny, równo traktuje wszystkich obywateli, z poszanowaniem ich prawa do prywatności i godności. W przypadkach konfliktu interesów w sprawach prywatnych i urzędowych pracownik wyłącza się z działań mogących rodzić podejrzenia o stronniczość lub interesowność, a także nie podejmuje żadnych prac oraz zajęć, które pozostawałyby w sprzeczności z wykonywanymi obowiązkami. Zgłasza stwierdzone przez siebie przypadki niegospodarności, próby defraudacji środków publicznych oraz korupcji, a także inne fakty i działania budzące wątpliwości co do ich celowości lub legalności”.
Niestety tutaj także brak jasności, czym jest konflikt interesów, ani o jakiego rodzaju sprzeczność może chodzić. Brak też informacji o tym jakie działania mogą budzić podejrzenia o stronniczość lub interesowność. A o to, np. w sytuacji gdy urzędnik wchodzi w skład komisji przyznającej dotacje organizacjom pozarządowym posądzić jest bardzo łatwo. Szczególnie w wypadku, gdy sam związany był np. kilka lat temu z tym sektorem, bezpośrednio, lub poprzez rodzinę, lub w wypadku, gdy w organach władzy organizacji ubiegającej się o dotację, zasiada jego rodzina, co jest przecież zgodne z prawem. Idąc dalej-on sam może przecież zasiadać także w takich organach, albowiem wolność zrzeszania, jaką gwarantuje Konstytucja się daje mu takie prawo.
A to fragmenty Kodeksu Etyki pracowników Urzędu Miasta Gdyni:
„(…)Kierujemy się uczciwością. Stosując przepisy prawa, nie działamy z osobistą chęcią osiągnięcia jakichkolwiek korzyści. Nie przyjmujemy i przeciwstawiamy się przyjmowaniu bezpośrednio lub pośrednio korzyści majątkowych i niemajątkowych w zamian za określone działania lub zaniechania na rzecz jakichkolwiek osób (…)Kierujemy się bezstronnością. Nasz światopogląd nie ma wpływu na wykonywanie przez nas obowiązków służbowych. Równo traktujemy wszystkich uczestników prowadzonych spraw, nie ulegamy żadnym naciskom, nie przyjmujemy żadnych zobowiązań wynikających z pokrewieństwa, znajomości lub przynależności. Nie angażujemy się w działania, które skutkowałyby podejrzeniem o stronniczość i osobiste korzyści (…).
Podobne cytaty znaleźć możemy na wielu stronach www urzędów miast. Niektóre brzmią ładnie, niektóre jeszcze ładniej. Ponieważ jednak dla pracowników administracji w Polsce nie powstał do tej pory powszechnie obowiązujący Kodeks Etyki, poszczególne urzędy radzą sobie tak, jak umieją, jednak wszędzie brak jest definicji -a co za tym idzie -każdy może te zapisy uelastyczniać wedle swojego myślenia i odbioru, oraz potrzeb. Szczególnie zaś we współpracy z podmiotami ngo, jakie coraz częściej stają się podwykonawcami działań zlecanych przez urzędy miast.
W dobie coraz powszechniejszego korzystania przez administrację publiczną z usług typu outsourcing (przekazywanie zadań, funkcji, projektów i procesów do realizacji zewnętrznemu podmiotowi), w odniesieniu do organizacji pozarządowych, stać się to może praktyką niebezpieczną, bowiem w pewien sposób administracja „wyręcza się” przy tym podmiotami ngo, zaś podmioty te zaczynają balansować na granicy działalności stricte społecznej, z działalnością administracji państwowej. Jest to w pewien sposób pozbywanie się odpowiedzialności przez państwo, i to za zadania, jakie z definicji przynależą do sfery jego zadań. Powszechne jest przy tym myślenie, że skoro wykonawcą usługi ma być organizacja pozarządowa, a nie firma, to zapłacić można mniej. Tak więc outsourcing w odniesieniu do współpracy administracji państwowej z organizacjami pozarządowymi rodzić może obawy o ich wykorzystywanie. Nie jest też ich naturalną rolę świadczenie usług przynależnym pozostałym dwóm sektorom.
I choć Henry Ford słusznie powiedział, że „jeśli jest coś, czego nie potrafimy zrobić wydajniej, taniej i lepiej niż nasi konkurenci, to nie ma sensu, żebyśmy to robili; powinniśmy zatrudnić do wykonania tej pracy kogoś, kto zrobi to lepiej”, to włączanie w dużym stopniu organizacji pozarządowych w sferę zadań państwowych może skutkować za 15-20 lat zmianą charakteru tych organizacji, w swoiste hybrydy dwóch sektorów: państwowego i biznesowego, gdzie dotychczasowa i znana nam dziś ich rola zostanie zmarginalizowana.
Konflikt w zetknięciu sektora prywatnego z sektorem pozarządowym
Niestety w tym wypadku jeszcze trudniej o zachowanie transparentności działań, a także o udowodnienie działania noszącego znamiona wykorzystania „konfliktu interesów dla własnych lub cudzych celów”. Zobrazujmy to przykładem.
Fundacja posiada kilkunastu fundatorów. Są to osoby fizyczne oraz prawne. Każda z nich wniosła fundusz założycielski i powołanie fundacji odbyło się zgodnie z przepisami. Fundacja ma profil proekologiczny. Jednak jednym z jej założycieli jest spółka deweloperska, jaka ma w planach (mogły pojawić się naturalnie już po ustanowieniu fundacji) budowę centrum handlowego na terenie parku, z jakiego korzystają mieszkańcy okolicznych dwóch dzielnic miasta. Jednym z celów fundacji jest ochrona miejsc zielonych, skwerów i parków w przestrzeni miejskiej. Zaś firma deweloperska co roku przekazuje (zgodnie z przepisami o darowiznach) 10% swego rocznego dochodu na cele statutowe fundacji. Tak się tez ułożyło, że pozostali fundatorzy nie przekazują nic, i kwota wpłacana przez opisaną spółkę jest głównym kapitałem fundacji, dzięki któremu funkcjonuje.
Kolejnego dylematu może nam przysporzyć sytuacja, gdy fundacja ogłasza przetarg, np. na kupno sprzętu biurowego. Wiemy przy tym, że nasz dobry znajomy ma firmę sprzedającą taki sprzęt, jest solidnym kontrahentem i ma konkurencyjne ceny, a oferowany sprzęt jest dobrej jakości i ze sprawdzonych hurtowni. Czy powiadamiać go o przetargu i faworyzować jego ofertę?
W podobnej sytuacji stajemy, gdy fundacja potrzebuje zatrudnić nowego pracownika o określonych umiejętnościach, lub potrzebuje porady eksperta.
Już na początku określania wizji fundacji należy przewidzieć, że sytuacje prowadzące w do konfliktu interesów, należy bezwzględnie ujawniać, zaś osoby, których one dotyczą powinny same o niej informować rezygnując z uczestnictwa w procesie decyzyjnym, o ile może on przynieść im lub bliskim osobom bezpośrednią korzyść. Należy także otwarcie informować o powiązaniach osobistych i rodzinnych z ubiegającymi się o wsparcie oraz z firmami usługowymi.
Jeszcze inną sytuacją, jaka może prowadzić do konfliktu interesów, jest działalność fundacji korporacyjnych.
Ponieważ nie ma jednej, obowiązującej definicji czym jest fundacja korporacyjna, posłużmy się definicją z Forum Darczyńców, jaka brzmi:. „za fundacje korporacyjne uznaje się fundacje, których założycielem (lub jednym z założycieli) była firma lub kilka firm, oraz fundacje założone przez osoby ściśle z firmami związane, o ile istnieją obecnie związki między fundacją a firmą(2).” Jak podaje Forum Darczyńców w Polsce, w Polsce istnieje nieco ponad 100 fundacji, które można określić mianem korporacyjnych(3). Tym, co odróżnia je od pozostałych fundacji, są m.in. występowanie nazwy fundatora w nazwie fundacji, zbliżona identyfikacja wizualna (np. logo, kolorystyka strony www), obecność osób związanych z firmą w organach wykonawczych i nadzorczych fundacji. Najczęściej utrzymywane są przez fundatorów, darczyńców, sponsorów, oraz-w przypadku uzyskania statusu Organizacji Pożytku Publicznego-z odpisu 1%. Przykłady fundacji korporacyjnych to m.in. Fundacja Polsat, Fundacja TVN „Nie jesteś sam”, Fundacja Warty, Fundacja Banku Zachodniego WBK, Fundacja PGNiG, Fundacja PZU, Fundacja Orlen „Dar Serca”, Fundacja RWE Stoen.
Problem pojawić się może w momencie, gdy taki podmiot, finansowany także przez pracowników, ich rodziny, partnerów biznesowych fundatora/ów, rozstrzyga np. konkurs, w którym startują inne podmioty, zarządzane lub związane z osobami, wspierającymi finansowo fundację korporacyjną. W przypadkach tych bowiem zachodzi ścisła symbioza organizacji ze sferą biznesową, od jakiej w większości jest uzależniona. Firmy-matki, będące ich założycielami i głównymi sponsorami udostępniają im zaplecze logistyczne, merytoryczne i administracyjne. Pracownicy fundacji często są pracownikami tychże firm. Trudno o zachowanie całkowitej transparentności działań, gdy pracownik korporacji zasiada np. w komisji oceniającej wnioski dotacyjne, z których część pochodzi od podmiotów w różny sposób związany z firmą-matką.
Konflikt interesów wewnątrz organizacji
Zdarza się, że konflikt interesów występuje bezpośrednio w organizacji. Posłużmy się więc przykładem konkretnego zapisu Ustawy i temu, co z niego wynika.
Rozdział 3, art. 20. 1, Ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie mówi m. in.:
„Organizacją pożytku publicznego może być organizacja pozarządowa oraz podmiot wymieniony w art. 3 ust. 3 pkt. 1 i 4, z zastrzeżeniem art. 21, która spełnia łącznie następujące wymagania:
4)ma statutowy kolegialny organ kontroli lub nadzoru, odrębny od organu zarządzającego i niepodlegający mu w zakresie wykonywania kontroli wewnętrznej lub nadzoru, przy czym członkowie organu kontroli lub nadzoru:
a)nie mogą być członkami organu zarządzającego ani pozostawać z nimi w związku małżeńskim, we wspólnym pożyciu, w stosunku pokrewieństwa, powinowactwa lub podległości służbowej (…)
Oznacza to, że możemy zasiadać np. w zarządzie fundacji wraz z małżonkiem, siostrą, mamą, itp., natomiast niedopuszczalna jest sytuacja, gdy w zarządzie zasiada np. mąż, a w radzie nadzorczej żona. I o ile w przypadku małżeństwa jest to zawsze możliwe do zweryfikowania, nawet gdy małżonkowie noszą inne nazwiska, to już w przypadku dalszej rodziny, czy powinowactwa jest to praktycznie niemożliwe.
Opisany przepis dotyczy co prawda podmiotów posiadających, lub starających się o status OPP, w praktyce jednak sądy często zwracają wnioski o rejestrację nowej fundacji (a więc nie mogącej się o taki status ubiegać), widząc w dwóch organach takie samo nazwisko. Prościej i sprawniej byłoby więc wprowadzić taką deklarację jako załącznik obowiązkowy składany w odpowiednim KRS przy ubieganiu się o status OPP, a jeszcze przejrzyściej -przy rejestracji każdej organizacji pozarządowej.
I kolejny fragment Ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie:
6)statut lub inne akty wewnętrzne organizacji pozarządowych oraz podmiotów wymienionych w art. 3 ust. 3 pkt. 1 i 4, zabraniają:
a)udzielania pożyczek lub zabezpieczania zobowiązań majątkiem organizacji w stosunku do jej członków, członków organów lub pracowników oraz osób, z którymi członkowie, członkowie organów oraz pracownicy organizacji pozostają w związku małżeńskim, we wspólnym pożyciu albo w stosunku pokrewieństwa lub powinowactwa w linii prostej, pokrewieństwa lub powinowactwa w linii bocznej do drugiego stopnia albo są związani z tytułu przysposobienia, opieki lub kurateli, zwanych dalej „osobami bliskimi”,
b)przekazywania ich majątku na rzecz ich członków, członków organów lub pracowników oraz ich osób bliskich, na zasadach innych niż w stosunku do osób trzecich, w szczególności, jeżeli przekazanie to następuje bezpłatnie lub na preferencyjnych warunkach,
c)wykorzystywania majątku na rzecz członków, członków organów lub pracowników oraz ich osób bliskich na zasadach innych niż w stosunku do osób trzecich, chyba że to wykorzystanie bezpośrednio wynika z celu statutowego,
d)zakupu towarów lub usług od podmiotów, w których uczestniczą członkowie organizacji, członkowie jej organów lub pracownicy oraz ich osób bliskich, na zasadach innych niż w stosunku do osób trzecich lub po cenach wyższych niż rynkowe.
Zapisy klarowne, słuszne, ze wszech miar służące zapobieganiu konfliktu interesów, podejrzeniom o korupcję, łapówkarstwo itd. Jednak ile wart jest przepis, jakiego złamania w praktyce nie da się czasem udowodnić? Bo o ile łatwo stwierdzić, że prezes zarządu wybrał w przetargu fundacji ofertę firmy swojego brata, teścia, czy synowej, to jak zdefiniować termin „osoby bliskie”? Lub „osoby bliskie pracownikom lub członkom organu”?
Termin ten występuje bowiem w licznej grupie aktów prawnych i niemal w każdym różni się od siebie. W postępowaniu cywilnym: Art. 261. § 1. Nikt nie ma prawa odmówić zeznań w charakterze świadka, z wyjątkiem małżonków stron, ich wstępnych, zstępnych i rodzeństwa oraz powinowatych w tej samej linii lub stopniu, jak również osób pozostających ze stronami w stosunku przysposobienia. Prawo odmowy zeznań trwa po ustaniu małżeństwa lub rozwiązaniu stosunku przysposobienia. Jednakże odmowa zeznań nie jest dopuszczalna w sprawach o prawa stanu, z wyjątkiem spraw o rozwód. W postępowaniu karnym mogą to zrobić osoby najbliższe, czyli: małżonek, wstępny, zstępny, rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia oraz jej małżonek, a także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu ( zgodnie z art. 115 §11 kk).
Zaś Ustawa o gospodarce nieruchomościami definiuje osobę bliską tak: „należy przez to rozumieć zstępnych, wstępnych, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa, osoby przysposabiające i przysposobione, małżonka, który nie pozostaje we wspólności ustawowej ze sprzedającym nieruchomość lub prawo użytkowania wieczystego, oraz osobę, która pozostaje ze sprzedającym faktycznie we wspólnym pożyciu”.
Podobną wykładnię znajdziemy w przepisach o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz. U. z 2009 r. Nr 52, poz. 417 ze zm.), jakie definiują pojęcie „osoby bliskiej” uznając, że jest nią małżonek, krewny lub powinowaty do drugiego stopnia w linii prostej, przedstawiciel ustawowy, osoba pozostająca we wspólnym pożyciu lub osoba wskazana przez pacjenta.
Podejmując więc starania, aby w organizacji pozarządowej unikać konfliktu interesów, warto byłoby stworzyć dość szeroką definicję osoby bliskiej i taką deklarację stosować na własny, wewnętrzny użytek. Dochodzimy tu jednak do paradoksu, w jakim organizacje, zamiast skupiać się na celach, do jakich zostały powołane, skupiać się będą na tworzeniu dokumentów i wewnętrznych zasad, jakie winny być wprowadzone do systemu prawnego odgórnie.
Podsumowanie
Większość regulacji prawnych dotykających tematu konfliktu interesów w mniejszym lub większym stopniu mówi o wskazówkach dotyczących jego rozstrzygnięć. Tak jak wspomniano wcześniej, są one niewystarczające i brak w nich systematyzacji. Regulacje zaś wewnętrzne, jakie organizacje same sobie wypracowują, stanowią zwykle katalog czynności mających na celu uniknięcie takiego konfliktu. Wciąż więc pozostajemy z pytaniem jak postępować w szeregu nieprzewidzianych sytuacji, jakie z pewnością staną nam na drodze, jeśli związani jesteśmy pracą zawodową, bądź też społeczną, z organizacją pozarządową.
Możemy naturalnie skupić się w tym kontekście na występującym problemie od jego strony moralno-etycznej, jednak czy każdy z nas posiada identyczne morale, skalę wartości i poczucie sprawiedliwości społecznej?
Na pewno nie. Kwestia ta więc wymaga rozwiązań systemowych i proceduralnych w formie regulacji prawnych, zaś w samym sektorze ngo uwrażliwienia na rolę wewnętrznych kodeksów etycznych. Ponieważ jak zwykle w przepisach, niezależnie od tego, czego i jakiej sfery dotyczą, nadmiar regulacji prowadzić może do szukania luk, celem ich obejścia, za istotną sprawę uznać należy przy tematyce tak „drażliwej”, zachowanie umiaru, przy jednoczesnych jasnych i jak najprostszych wykładniach. Dziś nadrzędnym celem trzeciego sektora powinno więc stać się lobbowanie i wnioskowanie do organów ustawodawczych jak najpilniejszego ustanowienia odpowiednich przepisów, poprzedzonego szerokimi konsultacjami z organizacjami pozarządowymi.
Aleksandra Żórawska
(1) Urszula Kałążna-Drewińska, Negocjacje w biznesie.. Kluczowe problemy., Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej, Wrocław 2006, ISBN: 83-7011-790-2 (33+9)
(2) http://www.forumdarczyncow.pl/docs/download/fd_standardy_dzialania_fundacji_korporacyjnych_2015.pdf, s.9, dostęp: 13.05.2015 r.
(3) http://www.forumdarczyncow.pl/text.php?menu_id=241, dostęp: 28 kwietnia 2015 r.